wtorek, 30 grudnia 2014


Rozdział 3


Oczami Stelli:
Jack pokazał mi całą pracownie, była naprawdę cudowna!!!
Potem pokazał mi górę bazy gdzie znajdował się trzy pokoje. Na każdych drzwiach wisiała tabliczka z imionami: „Lizz”, „Jack”, „Ząbek”, „Zając”, „Piasek” i jeszcze jeden bez tabliczki.
- Co to za pomieszczenia? - spytałam zaciekawiona
- To nasze pokoje, twój będzie ten bez tabliczki. Jeśli tylko Emerald i Diamond uwiną się z nim dzisiaj – mrukną Jack
- A kto to? - zapytałam zaskoczona. Kolejne strażniczki? Jack o nich nie wspominał!
- Emerald, Ruby i Diamond to pomocnice Lizz, taki małe dziwadełka – zachichotał
- Ja ci dam dziwadełka! - pisną cienki dziewczęcy głosik.
Rozejrzałam się dookoła przed nami unosiła się maleńka dziewczynka o zielonych włosach i oczach. Maiła na sobie falbaniastą, szmaragdową sukienkę z maleńkimi diamencikami i srebrne buciki na koturnie. Unosiła się na ledwie widocznych skrzydełkach.
- Emerald nie denerwuj się przecież tylko żartowałem! - usprawiedliwił się – Kiedy pokój będzie gotowy?
- Nie piekl się. Muszę jeszcze coś wiedzieć
- A mianowicie? - warkną Jack
- Jaką masz moc? - spytała Emerald patrząc mi prosto w oczy
- Ja... nie wiem – powiedziałam ze smutkiem
- Niech ci się przyjrzę – mała istotka obleciała mnie dookoła – Jej! Jesteś strażniczką Ognia!!!
- I skąd to podniecenie? - spytał tajemniczo Jack, opierając się o ścianę
- Przepowiednia się wypełni – kolejna elfka pojawiła się przed nami.
Była bardzo podobna do Emerald, tylko cała srebrna
- Co? - Jack wytrzeszczył oczy ze zdziwienia
- Zła Pani światem rządziła, ogromna była jej siła. Strażników rój ją pokonał, została stąd wygoniona. Lecz Darkstream pojawi się znów, pokona ją Ogień i Lód. Prawdziwa miłość zwycięży, a Mrok znów będzie żyć w nędzy... - elfki wyklepały wierszyk
- Ah ta przepowiednia – mój bohater mrukną pod nosem
- Tak Jackuś, ta przepowiednia – srebrna dziewczynka zbliżyła się do jego twarzy.
- Diamond daj sobie spokój – upomniała Emerald – Zaraz pokażemy ci pokój, ale najpierw znajdziemy dla ciebie jakieś nowe ciuszki...
Spojrzałam na swoje ubranie, było brudne i podarte.
- Wy się zajmujcie swoimi babskimi sprawami, a ja tymczasem idę na trening – po tych słowach Jack się oddalił.

Emerald i Diamond zaciągnęły mnie w stronę pokoju Lizz.
- Lizz!!! - wydarła się Diamond otwierając drzwi
- Co znowu?! - spytała Lizz
- Chodź tu! - krzyknęła Emerald
Nie weszłam do pokoju tylko czekałam schowana za drzwiami. Bałam się czy Lizz mnie polubi.
- Co jest? - zapytała
- Musisz zająć się tą nową dziewczyną, wygląda jakby wyszła z kopalni węgla – jęknęła Emerald
- Emerald – upomniała ją Elizabeth
- To zgadzasz się? - spytała Diamond
- Pewnie, że tak – zawołała z entuzjazmem

Emerald i Diamond wepchnęły mnie do środka. Jakim cudem w tak małym ciałku jest tyle siły. Rozejrzałam po pokoju. Miał białą, drewnianą podłogę i turkusowe ściany. Po prawej stronie od drzwi stała biała toaletka z dużym, owalnym lustrem i szafa z rozsuwanymi drzwiami. Po lewej było duże, okrągłe łóżko, dwie małe etażerki na których stały lampki nocne. W kącie pokoju był też telewizor, stolik i dwa fotele zwane „filiżankami”.
W sali unosił się silny zapach białych róż.

- Hej jestem Elizabeth, ale możesz mi mówić Lizz – przywitała mnie dziewczyna
- Jestem Stella – odparłam nieśmiało
- Śliczne włosy
- O... dziękuję – dopiero teraz zauważyłam że moje włosy przybrały dziwny czerwono-pomarańczowo-żółty kolor. Wcześniej były brązowe.
- Oh... pewnie chcesz wziąć prysznic, chodź! - zawołała ciągnąc mnie do innych drzwi.
Była to łazienka. Cała biała z niebieskimi dywanikami i ozdobami. W środku była umywalka, duże lustro, prysznic i oczywiście toaleta oraz kilka szafek i półek. Dziewczyna podała mi czerwony ręcznik, szampon i okrągłą buteleczkę z zielonym płynem.
- Poczekaj dam ci jakieś ubrania – Lizz wyszła z łazienki. Po chwili wróciła trzymając w ręku czarną, koronkową bluzkę, czerwone rurki w czarną kratę i parę czarnych, wysokich trampek.
- Dzięki – powiedziałam. Elizabeth nic nie odpowiedziała, kiwnęła tylko głową i wyszła.

Wzięłam kąpiel i ubrałam się w nowe rzeczy. Rozmiarem pasowały idealnie. Wyszłam z łazienki.
- Dziękuję, ubrania są idealne – powiedziałam
- Cieszę się, że ci się podoba, ale to jeszcze nie koniec – orzekła tajemniczo – Siadaj.
Posłusznie usiadłam na krześle przed toaletką. Lizz ściągnęła mi ręcznik z głowy i sięgnęła po suszarkę. Kiedy moje włosy były już suche, Elizabeth związała je w koński ogon zostawiając na zewnątrz tylko dwa pasemka włosów. Później zabrała się za makijaż.
Na moją twarz została nałożona spora warstwa pudru. Potem przyszła kolej na czarne cienie i tusz do rzęs. Na koniec czerwona szminka. Efekt końcowy był powalający.
- Dzięki, dzięki, dzięki!! - rzuciłam się Lizz na szyję
- To co, teraz idziemy na trening? 
 
 A oto nowy rozdział. Przepraszam, że mnie tak długo nie było, ale w święta w ogóle nie było mnie w domu. Tak czy inaczej mam nadzieję że się podobało :) 
Pozdrawiam ♥Sisi♥  

piątek, 12 grudnia 2014


Uwaga!!! 
 Niestety przez kilka dni mogę mieć problem z pisaniem bloga.
Obecnie mam wymieniany komputer i będą małe problemy 
z pisaniem. Ale obiecuję że kolejny rozdział 
pojawi się już w następną sobotę, czyli 20 grudnia.
 
 
 

sobota, 6 grudnia 2014

Opisy Postaci 

 
Jack Frost













Wiek: 382 lata (wyglądem 17lat)
Wzrost: 172 cm
Kolor oczu: Niebieski
Kolor włosów: Biały
Zawód: Strażnik Zabawy, Duch Zimy
Moce i umiejętności: Panowanie nad wiatrem, zimnem, śniegiem i szronem.
Charakter: Jack przeważnie jest wyluzowany i niczym się nie przejmuje. Wiecznie uśmiechnięty i skory do kawałów. Jest krnąbrny, zbuntowany i ma sarkastyczne poczucie humoru. Mimo tych cech, Jack potrafi być delikatny, opiekuńczy i hojny. Często droczy się z Lizz, ale mimo to bardzo ją lubi.
Ulubiony kolor: Niebieski
Pseudonim: Śnieżynka

Zając Wielkanocny










Wiek: Nieznany
Wzrost: 180 cm
Kolor oczu: Zielony
Zawód: Zając Wielkanocny, Strażnik Nadziei
Moce i umiejętności: Tworzenie tuneli, Manipulacja roślinami
Charakter: Zając jest bardzo odważny i lubi walczyć. Jego ulubiona broń to wybuchowe jajka i dwa bumerangi. Nie lubi podróżować saniami Northa. Woli biegać swoimi tunelami. Zając jest też bardzo szybki i zwinny. Nie lubi Jacka często się z nim kłóci, ale potrafi z nim współpracować. Uwielbia drażnić Lizz.
Ulubiony kolor: Zielony
Słudzy: Wielkie Jaja
Pseudonim: Kangur 
 
North








Wiek: Nieznany
Wzrost: 183 cm
Kolor oczu: Niebieski
Kolor włosów: Siwy
Zawód: Strażnik Zachwytu
Moce i umiejętności:Robienie zabawek, tworzenie magicznych portali za pomocą Magicznej Kuli
Charakter: Dobry, uczciwy, wrażliwy i waleczny. Ma też poczucie humoru. Jego priorytetem jest ochrona dzieci i dbanie o ich dobro.
Ulubiony kolor: Czerwony
Słudzy: Yeti, Elfy
Pseudonim: Święty Mikołaj

Zębowa Wróżka













Wiek: nieznany (wyglądem 18 lat)
Wzrost: 168 cm
Kolor oczu: Różowy
Zawód: Zębowa Wróżka, Strażnik Wspomnień
Moce i umiejętności: Latanie, Wielojęzyczność
Charakter: Zębowa Wróżka jest bardzo miła i przyjacielska. Potrafi obdarzyć miłością każdego i ma bardzo miły ton głosu. Jest wielka optymistka ale jest tez bardzo lojalna wobec przyjaciół.
Ulubiony kolor: Żółty
Słudzy: Mini-wróżki
Pseudonim: Ząbek

Piaskowy ludek










Wiek: Nieznany (wiadomo tylko że jest najstarszy ze wszystkich strażników)
Wzrost: ok. 120 cm
Kolor oczu: Złoty
Kolor włosów: Złoty
Zawód: Strażnik Snów
Moce i umiejętności: Usypianie piaskiem
Charakter: Piaskowy ludek nigdy się nie odzywa. Jest pogodny dopóki się nie zdenerwuje, wtedy potrafi bardzo mocno przyłożyć. Bardzo lubi dzieci, jednak dla wrogów jest bezlitosny.
Ulubiony kolor: Złoty
Pseudonim: Piasek

Stella Schmid













Wiek: 16 lat
Wzrost: 166 cm
Kolor oczu: Brązowy
Kolor włosów: Czerwono-pomarańczowo-żółte
Zawód: Strażniczka Ognia
Moce i umiejętności: Kontrolowanie ognia
Charakter: Stella jest bardzo miłą i pogodną dziewczyną. Czasem bywa trochę nieśmiała. Ma traumę po śmierci rodziców. Jest na zabój zakochana w Jacku, przez co mimo że bardzo polubiła Lizz, jest o nią zazdrosna
Ulubiony kolor: Pomarańczowy
Pseudonim: Fire

Elizabeth Storm













Wiek: 399 lat (wyglądem 20 lat)
Wzrost: 170 cm
Kolor oczu: Niebieski
Kolor włosów: Czarny
Zawód: Strażniczka Lata i Zimy, Duch Wody
Moce i umiejętności: Władanie wodą i śniegiem, jej skrzydła mogą zniknąć, jako jedyny strażnik czasem żyle wśród ludzi, jest nauczycielką tańca. Potrafi przepowiedzieć przyszłość i wie wszystko o wszystkich ludziach. Umiejętności uzdrawiania.
Charakter: Bardzo poważna i skoncentrowana dziewczyna. Czasem bywa zamknięta w sobie i sarkastyczna. Łatwo się denerwuje przez co czasem traci kontrolę nad mocami.
Elizabeth bardzo lubi Jack , mimo że czasem strasznie ją denerwuje.
Ulubiony kolor: Królewski błękit
Słudzy: Trzy elfki
Pseudonim: Córka Posejdona, Lizz, Sea
Ciekawostki: Jest siostrą Violett

Mrok















Wiek: Straszy niż Księżyc
Wzrost: 180 cm
Kolor oczu: czarno-złoty
Kolor włosów: czarny
Zawód: Król Koszmarów
Moce i umiejętności: Zamienianie snów w koszmary
Charakter: Ma własne zasady i chociaż straszy to robi to z elegancją godną niejednego Pana Ziem.
Ulubiony Kolor: czarny
Pseudonim: Czarny Pan 
 
Violett Storm












Wiek: 340 lat (wyglądem 16 lat)
Wzrost: 167 cm
Kolor oczu: Fioletowy
Kolor włosów: Czarny
Zawód: Królowa Strachu, Strażniczka Burzy
Moce i umiejętności: Kontrolowanie piorunów i burzy, wywoływanie strachu
Charakter: Violett jest nielojalna i egoistyczna. Zazdrość o starszą siostrę sprawiła że przeszła na stronę Morka. Jest wredna i kłamliwa, nawet w stosunku do swego pana. Bezlitosna i mściwa wobec wszystkich Strażników.
Ulubiony kolor: Fioletowy
Pseudonim: Darkstream
Ciekawostki: Jest siostrą Lizz

Jamie Bennett













Wiek: 17 lat
Wzrost: 171 cm
Kolor oczu: Zielony
Kolor włosów: Brązowy
Charakter: Jamie bardzo upodobnił się do Jacka pod względem charakteru. Jest bardzo dowcipny i uwielbia zabawę. Często chodzi na imprezy i odwiedza Strażników, a nawet im pomaga.
Ulubiony kolor: Brązowy


Sophie Bennett




















Wiek: 15 lat
Wzrost: 165 cm
Kolor oczu: Zielony
Kolor włosów: Blond
Charakter: Sophie jest bardzo wesoła i pewna siebie. Wyjątkowo otwarta i pomysłowa.
Jest nadzwyczaj odważna i pozytywnie zakręcona. Nie boi się niczego. Lubi imprezować i tak samo jak jej brat często pomaga Strażnikom.
Ulubiony kolor: Sophie lubi wszystkie kolory. 


Oto wszystkie postacie. Mam nadzieję że jest ok :)
Ps. Postać Stelli i Lizz jest narysowana przeze mnie (wiem beznadziejnie mi to wyszło :P) 
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do komentowania :*   
Rozdział 2.

Oczami Lizz:

- Coś długo nie wraca – mruknęłam pod nosem
- Czyżbyś się o niego martwiła? - spytał Zając z podejrzliwym uśmiechem
- Zjadłeś za dużo marchwi, czy ci po prostu odbija? - warknęłam
- Lizz się zakochała – zaczął nucić. Nawet nie wiecie jaki on potrafi być denerwujący. - Będzie wesele!
O nie teraz to przegiął. Złapałam mój trójząb i cisnęłam nim w kolegę przyszywając go do ściany.
- Jeszcze jedno słowo, a obiecuje ci że cię utopię! - warknęłam
- Dobra będę cicho – wykrztusił. Wyrwałam moją broń ze muru.
Ponownie stanęłam pod oknem. Nagle po plecach przeszedł mi zimny dreszcz. Jack był niedaleko.

Oczami Stelli:

Szliśmy chodnikiem. Żadne z nas nie odezwało się ani słowem.
- Otwórzcie portal – powiedział Jack w połowie drogi
Potem pojawił się świecący niebieski okrąg. Jack pociągną mnie za sobą. Znaleźliśmy się w pracowni Mikołaja. Były to miliony ogromnych sal, a wszystko w czerwieni i złocie. Wyglądało to uroczo. Jack prowadził mnie w stronę jakiegoś biura. Za drzwiami znajdowało się jakieś biurko zza którym siedział masywny mężczyzna, z tatuażami na rękach i czerwonym płaszczu.
- North, mam strażniczkę – zakomunikował Jack
- Bardzo ładnie Jack – Święty nie odwrócił się w naszą stronę ani na minutę, cały czas bawił się jakimś lodowym samolotem. Samolocik leciał w naszą stronę, nagle ktoś otworzył drzwi i samolot rozbił się na tysiąc kawałków. Do biura wszedł... Yeti?
- Buwrbulm – zamruczał
- Mówiłem nie teraz, możesz zaczekać z tym pytaniem! - ryknął North. Yeti zatrzasnął drzwi. - Jack możesz to naprawić?
- Jasne – Jack wziął do ręki zepsutą zabawkę i w mgnieniu oka była cała. - Trzymaj
- Stello, witam cię w naszym gronie. Musisz wiedzieć że nie jedyna posiadasz moc żywiołów. Jesteś trzecim strażnikiem który ma taką możliwość.
- A kto jest pierwszym i ostatnim? - spytałam
- Pierwszy z mocą lodu stoi obok ciebie, a druga jest Lizz z mocą wody i lodu.
- Norrrth!!! - wrzasną kobiecy głos
- O wilku mowa – Jack przewrócił oczami
Do gabinetu weszła, a raczej wleciała dziewczyna o czarnych, lokowanych włosach sięgających do końca pleców. Miała na sobie niebieski, brokatowy top, czarne bolerko z krótkim rękawem, jeansy i czarne baleriny z kokardą. Unosiła się 10 centymetrów nad ziemią za pomocą pary jasnoróżowych skrzydeł. W ręku, niosła dwa elfy trzymając je za czapki. Nie widziałam jej twarzy bo przysłaniała ją ukośna grzywka.
- O co chodzi Lizz? - spytał spokojnie North
- Możesz mi wytłumaczyć jak twoje elfy znalazły się w moim pokoju rozlewając na podłogę moje najlepsze perfumy i roznosząc w drobny piasek wszystkie moje rzeczy?
Faktycznie od dziewczyny było czuć słodki zapach białych róż.
- Lizz, zapewniam cię że nie mam pojęcia skąd one się tam wzięły. I radzę ci się uspokoić bo zaraz całe moje biuro zamieni się w bryłę lodu.

Lekko oszołomiona rozejrzałam się po gabinecie. Od stóp Lizz, która teraz stała na ziemi, do połowy wszystkich ścian rozciągała się tafla lodu.
- No dobra – Lizz za pomocą magii zebrała cały lód i uformowała go w tysiące samolocików. - Twoje nowe zabawki
- Elizabeth pamiętaj że mamy zakład, nie możesz używać magii wody przez miesiąc – zachichotał Jack
- Dla twojej informacji Śnieżynko, zakład jest nieważny od tygodnia, podczas gdy ty użyłeś swojej magii wycinając głupi kawał Zającowi – czarodziejka zbliżyła się do Jack, a ich twarze dzieliło zaledwie pięć centymetrów. Zdenerwowałam się. Poczułam że lekko się czerwienię. Ukradkiem spojrzałam na twarz Jacka. Był zły.
- Jesteś uroczy gdy się złościsz – dziewczyna zmierzwiła włosy mojemu wybawcy i wyleciała z pokoju.
- No to poznałaś jednego z członków zespołu. Muszę zwołać zebranie. Na razie macie czas dla siebie. - North był wyraźnie zmieszany całą sytuacją.
- Chodź, oprowadzę cię – Jack pociągną mnie za rękę wyprowadzając z pokoju .
On jest taki cudowny!!!

Dzisiaj trochę krótszy rozdział, ale to z racji tego że mam wybite trzy palce i skręcony nadgarstek (piękne te mikołajki) 
Już za chwilę opisy postaci. A poza tym wesołych Mikołajków :*
Komentarze mile widziane (hejty też) 
Pozdrawiam,  ★Sisi★




































środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 1. Wolność

Oczami Stelli:

Usłyszałam kroki na schodach. Ktoś przekręcił klucz w drzwiach mojego pokoju.
- Spodziewałam się widoku twojego trupa – ciotka uśmiechnęła się wrednie
- Odwal się! - warknęłam
- Dziwne że jeszcze się trzymasz na nogach, powinnaś już dawno kopnąć w kalendarz – ciotka rzuciła kawałkiem twardego chleba prosto w moją głowę następnie trzasnęła drzwiami i zakluczyła je.
- Proszę wypuść mnie stąd! Błagam, już dłużej nie wytrzymam!!!! - zalałam się łzami, zaczęłam też z całej siły walić w drzwi.
Niespodziewanie usłyszałam krzyk ciotki, a później głośny huk.
- Pomocy!!! Błagam, ja chcę wyjść!!! - ze łzami w oczach rozejrzałam się po pokoju, nie wiedziałam nawet jaka jest pora dnia. Ni stąd ni zowąd wokół mnie zaczęły pojawiać się płomienie. Zaczęłam dusić się dymem. W jednej ze ścian zauważyłam lukę, pęknięcie wielkości kciuka. Resztkami sił doczołgałam się do ściany i biorąc do ręki starą cegłę uderzyłam kilka razy. Pęknięcie się powiększyło. Na dworze było już ciemno, księżyc był w pełni. Nagle poczułam ostry ból w prawej ręce. Ukradkiem spojrzałam na nią, była cała poparzona. Zaczęłam krzyczeć i zwijać się z bólu. Przez dziurę zaczęłam wdychać trochę świeżego powietrza. Księżycowe światło padło na moje ciało. Wtedy stało się coś dziwnego. Płomienie zaczęły mnie omijać. To było niesamowite!

Oczami Jacka:

- Wstawaj leniu! - Lizz zrzuciła mnie z łóżka. Ta dziewczyna czasami była naprawdę wredna.
- O co chodzi? - spytałem zaspany. - Jest 3.45 w nocy!
- Za piętnaście czwarta to dla ciebie noc?
- Jak widzisz tak – Lizz przewróciła oczami i sfrunęła ze schodów.
- Jack pospiesz się, bez ciebie nie zaczniemy! - krzykną kangur
- No idę – nie chciało mi się zakładać bluzy więc chwyciłem kij i zszedłem ze schodów. Wszyscy Strażnicy stali na środku sali tworząc koło. Dołączyłem się do nich, no w końcu musiałem. Stanąłem między Lizz, a Ząbek. Przez dziurę w dachu wpadły promienie księżyca. Oświetliły one okrąg wokół którego staliśmy. Pojawił się hologram jakiejś dziewczyny.
- Stella Schmid – powiedział North
- Nowa Strażniczka – powiedziała Lizz nie otwierając oczu. Zamykała je zawsze kiedy staliśmy w kręgu. - Ktoś musi po nią iść – Lizz otworzyła jedno oko robiąc poważną minę
- Jack – powiedział North stanowczo
- A czemu ja? - spytałem zaskoczony – I w ogóle gdzie ją znajdę
- Jest na ulicy Abrahama nr 23 – Elizabeth znów zamknęła oczy. Czasem zastanawiałem się jak ona to robi. - Mam iść z tobą?
- No dobra już idę, tylko założę bluzę – kiedy byłem już gotowy wyleciałem przez okno mojego pokoju. Po drodze spotkałem Jamiego i Sophie. Teraz byli już wiele starsi. Sophie miała już jakieś 15 lat, a Jamie z 17.
- Hej Jack – zawołał chłopak
- Cześć dzieciaki! Co robicie o tej godzinie na dworze?
- Wracamy z imprezy. A ty gdzie się wybierasz? - spytała Sophie podejrzliwie
- Po nową Strażniczkę – odpowiedziałem
- Później nam ją przedstawisz, ale musimy już lecieć inaczej mama nas zabije.
Rozdzieliliśmy się. Znalezienie domu wskazanego mi przez Lizz zajęło mi jakieś 15 minut.
Kiedy tam doleciałem dom stał w płomieniach. No ale w końcu dziewczyna była nieśmiertelna więc musi żyć, problem leży w tym że nie wiem jak uda mi się dostać do środka. Da się zamrozić ogień? No cóż, zawsze warto spróbować. Strzeliłem strugą lodu w stronę pożaru. Oprócz ogromnych kłębów dymu nie przyniosło to żadnego efektu. Wziąłem się za poszukiwania Stelli, czy jak jej tam. Błąkałem się po licznych korytarzach.
- Pomocy!!!! - krzyczał dziewczęcy głos – Tu się pali!!!!
- Gdzie jesteś?! - spytałem
- Czarne drzwi na końcu korytarza!!!
Na końcu przedpokoju były tylko jedne drzwi. Pociągnąłem za klamkę, jednak były one zamknięte.
- Odsuń się, spróbuje je wyważyć! - rozkazałem
- Nie mam gdzie wszędzie jest ogień!!!! - krzyknęła to z takim wyrzutem jakbym nie wiedział. Mimo to wyważenie drzwi z zawiasów nie sprawiło większego problemu. Kiedy to zrobiłem zobaczyłem dziewczynę. Wyglądała na jakieś 16 lat. Miała żółto-czerwone włosy i brązowe oczy. Blada leżała na podłodze i trzymała się za rękę. Bez zastanowienia wziąłem ją na ręce i wyleciałem z domu. Znowu próbowałem ugasić pożar. To była jedna z niewielu chwil kiedy naprawdę żałowałem że Lizz nie poszła ze mną. Tym razem spróbowałem ze śniegiem. Udało się, no mniej więcej bo z domu i tak nic już nie zostało.
- Wszystko ok? - spytałem odkładając dziewczynę na trawę
- Tak, dziękuję ci – powiedziała lekko oszołomiona
- Pokaż to – dokładnie obejrzałem jej rękę, potem delikatnie pokryłem ją szronem. Stella syknęła z bólu. - Pomoże tylko na chwilę, w pracowni Lizz wyleczy ranę
- Co to za Lizz i jaka pracownia? - no tak przecież dziewczyna nic nie wiedziała. Wyjaśniłem jej wszystko po kolei.
- Dlaczego byłaś zamknięta? - spytałem patrząc na ruiny domu
- Ciocia się nade mną znęcała – szepnęła. Później opowiedziała mi całą historię.
- Czemu mnie uratowałeś i skąd w ogóle wiedziałeś gdzie jestem? - zapytała
- Księżyc cię wybrał, teraz ty też jesteś Strażniczką. Miejsce w którym byłaś znała Lizz, podczas każdego spotkania ma zamknięte oczy i zawsze zna wszystkie szczegóły na temat osoby o której mówimy. Wiedziała kim jesteś, gdzie jesteś i prawdopodobnie wiedziała też co umiesz i jaka jesteś. Elizabeth wie wszystko o wszystkim i za to ją podziwiam.
- Lizz jest twoją dziewczyną?
- Co? Nie, jedyne co nas łączy to praca, a poza tym nie mam dziewczyny. - mówią o tym poczułem się trochę zmieszany. Stella patrzyła na mnie. Miała takie cudowne oczy.
Yyy... Jack co ty wyprawiasz!!!! Bez takich!

Jak już pewnie zauważyliście mamy jedną nową strażniczkę. Tak, dodałam sobie jeszcze kilku bohaterów, ale dokładnie wyjaśnię wszystko w pozostałych rozdziałach które są już gotowe. 
Kolejny rozdział już w sobotę + opisy i zdjęcia wszystkich postaci. 
Mam nadzieję że się podobało :) Zapraszam do komentowania

sobota, 29 listopada 2014

Prolog

Oczami Stelli:

W wieku 8 lat dowiedziałam się czegoś o mojej rodzinie. Czegoś co potem odmieniło je na zawsze.
Otóż moja matka, Angel, była władczynią wiatru, a jej siostra bliźniaczka Eliza – czarodziejką ziemi. Niestety ja nie odziedziczyłam żadnej mocy. Kiedy miałam 10 lat ciotka umarła, ale przed śmiercią zdążyła powiedzieć mi coś bardzo ważnego:
Stella, nigdy nie walcz z przeznaczeniem. Wiele razy będziesz cierpieć, ale on uczyni cię jedną z nas. Spotka się ogień i lód, a księżyc wskaże ci drogę.”
Po tych słowach ciocia zmarła.

Wreszcie, nadeszły moje 12 urodziny. Miał to być mój najszczęśliwszy dzień w życiu.
Moi rodzice przygotowywali jedzenie. Przyjęcie miało być przeznaczone tylko dla mnie, mojej mamy i taty. Nikt inny, tylko kochająca się rodzina.
Tego dnia tata był jeszcze w pracy. Mama jechała jeszcze po kilka składników potrzebnych na zrobienie tortu.
- Kochanie, wrócę za kilka minut. Tylko wyłącz piekarnik bo inaczej ciasto będzie do niczego! - krzyknęła Angel wsiadając do samochodu.
- Dobrze! - odparłam. Po wyjeździe mamy, posłusznie wyłączyłam piekarnik.
Postanowiłam się przejść. Za naszym domem była polana, jeszcze jako mała dziewczynka uwielbiałam tam chodzić razem z tatą. Pełna wigoru wbiegłam w polne kwiaty. Skakałam i śpiewałam, jednym słowem cieszyłam się wolnością. Nagle przypomniało mi się że tata powinien już wrócić z pracy. Przyszłam w samą porę, auto akurat wjechało na podjazd.
- Hej Stella! Gdzie jest mama? - spytał
- Pojechała po jakieś składniki
- Dobrze, zawołaj mnie jak wróci – pokiwałam twierdząco głową, a tata wszedł do domu.
Ni stąd ni zowąd usłyszałam pisk opon i głośny huk. Ojciec wybiegł z mieszkania i wyszedł na ulicę. Zrobiłam to samo. To co zobaczyłam na zawsze zostało w mojej pamięci. Zmiażdżony samochód mamy pod wielkim tirem. Karetka nadjechała natychmiastowo. Jednak kierowcy tira, już nie było. Moja matka zmarła na miejscu.

Tata nigdy nie pozbierał się po tym wypadku. Zaczął pić. Wkrótce potem, tata zmarł na raka trzustki. Trafiłam pod opiekę przybranej ciotki, która znęcała się nade mną. Przez 4 lata trzymała mnie w ciasnym pokoju bez okien, dając mi tylko 1 kawałek chleba na dzień. Mimo to nigdy nie byłam głodna. W pokoju nie było też światła , ani łóżka. Spałam na starych kocach. Każdego dnia marzyłam by się stąd wydostać, by znowu być wolna. Minęły 4 lata od wypadku mamy. Przeminęły także moje szesnaste urodziny.
Mimo to ja nadal tkwiłam w tym miejscu. Mimo ciągłych próśb cały czas zostawałam w niewoli ciotki.
Nie miałam pojęcia kiedy skończy się ta udręka, miałam tylko nadzieję że to nastąpi już niedługo. 


Następny rozdział już niedługo. Bloga będę prowadzić regularnie, a rozdziały będą pojawiać się w soboty i środy.
Mam nadzieję że się podoba, jeśli nacie jakieś sugestie np. co można by poprawić piszcie w komentarzach.
Komentarze mile widziane :)    

piątek, 28 listopada 2014


Witajcie! 

Witam wszystkich serdecznie na moim blogu.
Będę tu pisać opowiadania na temat "Strażników Marzeń".
Oczywiście historia będzie kompletnie zmieniona
 (bo inaczej ten blog pewnie nie miał by sensu).
Tak więc prolog pojawi się już jutro, a jeśli wam się spodoba
to zapraszam do komentowania.
Miłego wieczorku :*