Rozdział 4
Oczami
Stelli :
Schodziłyśmy
ze schodów. Po drodze żadna z nas się nie odezwała.
W
końcu znalazłyśmy się pod wielkimi drzwiami. Lizz otworzyła je
szeroko.
-
No hej Jack! - zawołała. Jack stał na końcu ogromnej, drewnianej
sali, ciskając w ścianę lodowymi soplami.
-
Cześć – mrukną nie przerywając.
-
Przedstawiam, odnowioną Stellę! - Jack odwrócił się, a Lizz
wepchnęła mnie do sali.
-
Wow!!! - chłopakowi aż opadła szczęka. Zaśmiałam się.
-
Jack – powiedział Elizabeth
-
Co? - wymamrotał nie odrywając ode mnie wzroku
-
Łap! - krzyknęła nagle
-
Co?! - spytał zaskoczony. W tej samej chwili oberwał jabłkiem w
głowę. - Zwariowałaś?!
-
Noo... Zabujałeś się – powiedziała tajemniczo
-
Nieprawda! - zaprzeczył szybko
-
Wgapiałeś się w nią jak w obrazek, oczywiście że tak! - Lizz
usprawiedliwiła swoje słowa. Zawstydziłam się.
-
Liza – powiedział Jack z tajemniczym uśmiechem – Zatłukę cię
kiedyś
-
O ile mnie złapiesz!!!
Oczami
Lizz:
Zaczęłam
uciekać. Wiedziałam że Jack i tak zacznie mnie gonić. Uwielbiałam
się z nim drażnić. Tak jak myślałam, ruszył za mną. Śmiałam
się. Był szybki, ale i tak mnie nie dogoni. Co jakiś czas robiłam
piruety, pokazując tym samym że się z nim bawię.
Co
kilka kroków strzelałam w podłogę lodem. Za każdym razem
odwracałam się żeby sprawdzić czy to coś da. Dało, ale tylko
dwa razy...
W
końcu miałam dość biegania w kółko. Zatrzymałam się tuż
przed Stellą. Miałam plan.
Wiedziałam
że Jack nie znosi przepowiedni, ale miałam zamiar ich zeswatać.
Kiedy Jack miał już mnie dorwać odsunęłam się, sprawiając że
wpadł na Stelle.
Oczami
Jacka:
Już
miałem dorwać Lizz kiedy ona naglę się odsunęła.
Z
impetem wpadłem na Stelle. Oboje się przewróciliśmy, leżałem na
niej.
Nasze
twarze dzieliło tylko kilka centymetrów...
Patrzyłem
na nią, a ona na mnie. Miała takie cudowne oczy...
No
nie i znowu to samo uczucie?! Co się ze mną dzieję!!!
W
sumie to ta przepowiednia nie jest aż taka zła [:P] No nie... Jack
otrząśnij się!!! Nie możesz się zakochać!
Dobra,
poddaje się. Tak zabujałem się. Macie mnie, zadowoleni?
Lizz,
zrobiła to specjalnie!!!
Dobrze
wie, że nienawidzę tej głupiej przepowiedni! Okey, teraz to
paplanina którą wiecznie mnie zadręczali, wydaje się być całkiem
fajna...
Wróćmy
do rzeczywistości.
Lizz
wzbiła się w powietrze i zwijała się ze śmiechu. Ciekawe od
kiedy jest taka wesoła?
Wreszcie
stanąłem na nogi i pomogłem Stelli wstać.
-
A ty co taka wesoła? - spytałem mierząc wzorkiem Elizabeth
-
Nie wiem, tak jakoś – wyjaśniła
-
Coś chyba za dużo tej niebieskiej herbatki – zażartowałem. W
sumie to ta herbata była całkiem dobra.
-
Kochani zejdźcie na dół! Strażnicy już są! - zawołał North
wpadając do sali treningowej.
-
Liza, a co ty taka wesoła? - zapytał wytrzeszczając oczy, a
dziewczyna wzruszyła tylko ramionami
A oto kolejny rozdział... Jeśli komuś się wydaje że jest lekko pokręcony (bo mi na pewno) to jest to wina Miko - mojej kuzynki która pomagała mi to pisać.
A teraz mam nadzieję że się podobało i zapraszam do komentowania :)
Nie jest źle!!!Jest super!!Warto się czasem pośmiać,oj nie wiesz nawet jakie mam teraz rumieńce na twarzy!
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu Miko i moim ;)
UsuńJest świetny! A świat przecież potrzebuje trochę zakręcenia. Jack wreszcie pogodził się z faktem, że się zabujał. No i dobrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;-)
***Niki***
Dziękuję bardzo i również pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHej! Nominowałam Cię do LA! Więcej szczegółów na: http://jelsa-po-zmierzchu.blogspot.com/2015/01/liebster-avards.html. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominacje :*
UsuńNo nareszcie Cię znalazłam. I przyznam teraz nie opędzisz się ode mnie.
OdpowiedzUsuń~Ja
Ej no Jack co ty chrzanisz a ja ? xD
~Elsa
Nominowałam cię do LA,szczegóły u mnie: http://mojnowyblogjelsawojnastratamilosc.blogspot.com/2015/01/potrojne-liebster-avards.html
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Awards :) Więcej info tu: www.frozen-trocheinnahistoria.blogspot.com
OdpowiedzUsuń